Podobało mi się to jak marszczy brwi spoglądając na mnie kątem oka. Skąd wiedziałem, że mi się przygląda? Bo nie spuszczałem z niej wzroku, a to peszyło ją jeszcze bardziej.
- Nie chciałem cię urazić. - odparłem kończąc swoje jedzenie, wstałem i odłożyłem talerz do zmywarki, a potem dodałem. - Wydaje mi się, że powinienem już iść, bo nie czujesz się dobrze w moim towarzystwie. - to rzeczywiście była prawda, bo przez chwilę jakby się skrzywiła. Ubrałem się i stanąłem w drzwiach. - W takim razie do zobaczenia...
Kath?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz