Jakoś wyrwałam się z uścisku i poszłam do kuchni. Spałabym jeszcze... Ale jeżeli mam wybierać, między spaniem z nim, a pójściem zaspaną do kuchni, wybrałam to drugie. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i spojrzałam w lustro. Nie no, mogło być gorzej. Czułam się nieco lepiej, ale nadal miałam czerwony nos. Wzięłam szczotkę i nieco przeczesałam włosy. Dobrze, teraz jest dobrze.
Usiadłam przy stole i wtedy zszedł Jack. Uśmiechnęłam się nieco kpiąco, ale nie w tym złym znaczeniu.
- I jak się spało, śpiąco królewno? - spytałam słodkim głosikiem.
- Bardzo dobrze, a zwłaszcza że to ty zaprosiłaś mnie do łóżka - wyszczerzył się wrednie.
Przeklinam siebie i swoje mówienie przez sen.
- A pieprz się - mruknęłam, nie chcąc zbytnio przeklinać.
Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz