Obudziłam się. Z trudem otworzyłam oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Omiotłam wzrokiem miejsce w którym się znajdowałam. To szpital.
-Astrid...Wszystko dobrze...?-usłyszałam głos. To Logan. Teraz zauważyłam, że siedział obok mojego łóżka na krześle.
-Co się stało?-zapytałam słabym głosem.
-Miałaś wypadek-odpowiedział. Powoli zaczynałam sobie wszystko przypominać.
-Byłam w śpiączce?
-Tak
-Jak...jak długo?
-Dwa tygodnie i cztery dni
Teraz sobie wszystko przypomniałam. Przypomniałam sobie jak spadłam na bulę i stoczyłam się na sam dół. Przypomniałam sobie też słowa chłopaka.
**2 godziny później**
-Przepraszam cię Astrid ale muszę już iść-powiedział Logan.-Byłem u ciebie codziennie.
-Jasne Logan-uśmiechnęłam się. Przynajmniej spróbowałam. Miałam złamaną rękę.
-No to cześć...-również się uśmiechnął i ruszył w stronę wyjścia. W połowie drogi zatrzymała go
-Logan...
-Tak?
-Czy to co mówiłeś...Wtedy gdy miałam...No wiesz wypadek...To była prawda?-zapytałam. Trudno może mnie wyśmieje. Musiałam go o to zapytać.
<Logan?^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz