- Pomyślałem, ze mogli byśmy pójść nad jezioro a potem to będzie niespodzianka - uśmiechnąłem się tajemniczo i złapałem dziewczynę za rękę i wyciągając ją z pokoju.
- Miło cię znowu widzieć - uśmiechnęła się lekko
- Ciebie też. W ogóle gdyby nie przyjaciel to bym do ciebie nie zadzwonił - wyznałem.
- Dlaczego? Przecież nie gryzę - zaśmiała się lekko
- Oj nie ważne - odparłem przewracając oczyma. I tym razem droga zeszła nam na ciągłej rozmowie kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce wsiedliśmy do leżącej nad brzegiem łodzi i wypłynęliśmy na środek jeziora. Wszystko było dobrze przez następne pół godziny. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i podziwialiśmy naturę. Potem jakiś namolny komar zaczął brzęczeć mi koło ucha a ja chciałem go utłuc. Niestety coś poszło nie po mojej mysli i wpadłem do wody.
- Pieprzony komar - mruknąłem kiedy wypłynąłem na powierzchnię.
- No wiesz ty co? Wczoraj zaspa a dzisiaj jezioro. Ty chyba masz pecha - zaśmiała się dziewczyna
- Oj tam oj tam - machnąłem lekceważąco ręką i uśmiechnąłem się lekko - Masz może ochotę na lody? - spytałem ni z gruszki ni z pietruszki
< Astrid? XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz