- Jeżeli będziesz w parku po trzeciej, to może - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Założyłam normalne buty i skierowałam się w stronę ścieżki. Jeszcze tylko pół godziny marszu i cieplutkie łóżeczko...
- Przecież nie musisz mnie odprowadzać - powiedziałam, widząc, jak Jack za mną idzie. Po chwili szliśmy równym krokiem.
- Nie muszę, ale chcę - odpowiedziałam równie wesoło. Ech, i jeszcze się dowie, gdzie mieszkam... A może to i lepiej? Jak zachoruje, będzie miał mnie kto odwiedzać. Prócz siostry, ale ona to ona...
- A czemu niby twoja siostra przyjeżdża do ciebie? - zagadnął nagle.
- Po twierdzi, że we Francji jest głupio - wywróciłam oczami. - W sumie, trochę ją rozumiem. Co dzień w dzień widzi się to samo...
Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz